Nigel Mansell zapisał się w historii F1 dzięki kilku spektakularnym występom. Grand Prix Węgier 1989 było jednym z nich. Mansell był kierowcą, który nie kalkulował, tylko zawsze starał się dawać z siebie wszystko. Kiedy miał odpowiednio szybki samochód, to podejście niejednokrotnie dawało spektakularne rezultaty.
Ferrari 640 niejednokrotnie dorównywało tempem McLarenom, ale jego piętą achillesową była niezawodność, a raczej jej brak. Była to cena za innowacyjność. Był to pierwszy samochód w historii F1 wyposażony w półautomatyczną skrzynię biegów, obsługiwaną za pomocą łopatek przy kierownicy. Na krętym torze, takim jak Hungaroring, ten atut mógł być szczególnie ważny, ale niespodziewanie zawodnicy Ferrari w kwalifikacjach wypadli wyjątkowo słabo.
Niespodziewanie to nie Ferrari, ale Williamsy rzuciły wyzwanie McLarenowi w kwalifikacjach, a ustawienie na starcie było bardzo nietypowe. Pierwszy był Williams prowadzony przez Riccardo Patrese, najbardziej doświadczonego kierowcę w stawce, który swoje poprzednie pole position wywalczył osiem lat wcześniej w Long Beach. Był to jedyny raz w sezonie, kiedy pierwsze pole startowe wywalczył ktoś inny niż kierowca McLarena.
Ayrton Senna tym razem musiał zadowolić się drugim miejscem, a Alain Prost był dopiero czwarty, gdyż z trzeciego miejsca ruszał Alex Caffi w Dallarze, który doskonale wykorzystał kwalifikacyjne opony Pirelli. Piąty był Thierry Boutsen w drugim Williamsie, a dopiero szóste Ferrari Gerharda Bergera. Mansell był dwunasty, co na takim torze jak Hungaroring praktycznie pozbawiało go szans na dobry wynik. Tak przynajmniej wydawało się przed wyścigiem. Powodem słabego wyniku Ferrari był problem z oponami kwalifikacyjnymi. Nigel ostatecznie zakwalifikował się na oponach przygotowywanych na wyścig. Tempo Ferrari w niedzielę, mogło być jednak znacznie lepsze.
Patrese wystartował świetnie i nawet moc Hondy nie pozwoliła Sennie wyprzedzić go przed pierwszym zakrętem. Caffi obronił trzecią pozycję, ale najlepiej wystartowały Ferrari. Berger awansował na czwarte miejsce, a Mansell na ósme. Berger i Prost wkrótce wyprzedzili Caffiego, a Mansell znalazł się na siódmej pozycji, kiedy do boksu zjechał Alessandro Nannini.
Kiedy Nigel uporał się z Boutsenem i Caffim, zaczął szybko zbliżać się do pierwszej czwórki. Berger również udał się do boksu, ale Mansell i pierwsi trzej zawodnicy byli przekonani, że zmiana opon nie będzie konieczna. Walka o zwycięstwo miała rozstrzygnąć się na torze. Mansell był cały czas najszybszy. W końcu dogonił Prosta, który w ten weekend wyglądał wyjątkowo słabo i wyprzedził go na czterdziestym okrążeniu.
Na okrążeniu numer 52 Ricciardo Patrese musiał oddać prowadzenie i niedługo później zatrzymać się, z powodu awarii chłodnicy. Było to ogromne rozczarowanie dla Włocha, który czekał na swoje kolejne zwycięstwo już siedem lat, a na Węgrzech jechał najlepszy weekend w dotychczasowej karierze.
W momencie awarii Patrese, Mansell był już tuż za Senną i niespodziewanie miał z nim stoczyć walkę o zwycięstwo. Brazylijczyk słynął z tego, że, nawet w wolniejszym samochodzie, jest prawie niemożliwy do wyprzedzenia, zwłaszcza na takim torze jak Hungaroring, ale Mansell miał trochę szczęścia. Przy wyjściu z zakrętu Senna napotkał wolnego Stefana Johanssona, który nie zjechał mu z drogi, ale pozostał na linii jazdy. Ta sytuacja zupełnie zaskoczyła Brazylijczyka, który musiał przyhamować, żeby uniknąć kolizji. Mansell zareagował o wiele lepiej, natychmiast wyprzedzając obydwu.
Ten manewr wymagał niezwykłego refleksu i przeszedł do historii, tak jak cały wyścig, jako jeden z dowodów wielkości Nigela. Obok Silverstone 1987 to było jedno z jego największych zwycięstw. Po wyprzedzeniu Senny szybko wyrobił sobie bezpieczna przewagę, bijąc przy okazji rekord okrążenia i w końcu finiszował ponad 25 sekund przed Brazylijczykiem. Tego dnia był o klasę lepszy od całej konkurencji.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!