Formuła 1 często jest krytykowana za bycie zbyt przewidywalną. Większość teamów startujących w wyścigu nie ma realnych szans na wygraną. Co jakiś czas zdarza się jednak, że któryś z teamów środka stawki potrafi rzucić wyzwanie najlepszym. Tak było podczas Grand Prix Francji 1990, ostatniego na wiele lat wyścigu F1 na torze Paul Ricard.
Już przed wyścigiem było wiadomo, że Grand Prix Francji od następnego sezonu przeniesie się na nowy obiekt Magny-Cours. Ostatni wyścig na Paul Ricard miał okazać się godnym pożegnaniem toru, który pojawił się kiedyś w F1 jako najnowocześniejszy tor na świecie, ale z biegiem lat stracił wiele z dawnej świetności.
Zaprzysięgli rywale Ayrton Senna i Alain Prost tym razem, po problemach w kwalifikacjach, startowali z drugiego rzędu. Najlepsi byli tym razem ich zespołowi partnerzy, Nigel Mansell i Gerhard Berger.
Prost mimo startu z czwartej pozycji był optymistą. Pole position Mansella było następnym potwierdzeniem formy Ferrari. Wyścig dwa tygodnie wcześniej w Meksyku był popisem czerwonych samochodów. W powszechnej opinii hegemonia McLarena się skończyła i włoski zespół był teraz poważnym zagrożeniem. Prost miał już tylko osiem punktów straty do Senny.
Marche wystawiane przez zespół Leyton House i prowadzone przez Ivana Capelliego i Maurizio Gugelmina startowały odpowiednio z siódmej i dziesiątej pozycji, co zwracało uwagę, w kontraście do katastrofalnego występu w Meksyku, gdzie nie zdołały się zakwalifikować.
Leyton House był prawdziwą wschodzącą gwiazdą sezonu 1988, ale dwa lata później sytuacja w zespole wyglądała fatalnie. Szef teamu Ian Philipps opuścił kilka wyścigów z powodu choroby i w bałaganie powstałym pod jego nieobecność, młody utalntowany konstruktor, Adrian Newey nie radził sobie z wprowadzaniem poprawek do zaawansowanego aerodynamicznie i bardzo wrażliwego na zmiany ustawień samochodu. W efekcie March CG901 prezentował się słabo i Newey’owi podziękowano za współpracę, co natychmiast wykorzystał Williams, dokonując być może najważniejszego transferu w swojej historii. Przed odejściem Newey zdążył jednak przygotować zestaw ulepszeń na wyścig we Francji.
Przed wyścigiem rozeszła się plotka, że zawodnicy Leyton House rozważają jazdę do końca na jednym komplecie opon. Wszyscy potraktowali ją jako zmyłkę dla zdezorientowania przeciwników. Paul Ricard był torem mocno obciążającym opony i pit stopy były traktowane jako oczywista konieczność.
Na starcie Prost stracił dwie pozycje na rzecz Alessandro Nanniniego i Ricciardo Patrese, McLareny z kolei szybko uporały się z Mansellem. Cappeli stracił siódme miejsce. Wyprzedzili go Nelson Piquet i Jean Alesi.
Piquet i Alesi szybko jednak zjechali do boksu i Capelli mógł przyspieszyć, pokazując pełny potencjał ulepszonego Marcha. Włoch niespodziewanie stał się najszybszy na torze, nadrabiając szybko czas do Prosta, który na dobre utknął za Patrese. Skrócona wersja Paul Ricard nie należała do łatwych, jeśli chodzi o wyprzedzanie i Francuz był bezradny, mimo że jego samochód był znacznie szybszy od Williamsa Włocha.
Prost w końcu uznał, że nie ma nic do stracenia i zjechał do boksu na 28 okrążeniu, co okazało się kluczowym posunięciem. Czołówka ciągle jechała blisko siebie. Berger i Senna nie byli w stanie odjechać Mansellowi, który z kolei blokował Nanniniego. Gdy Prost zjechał do boksu, Senna wyprzedził mającego coraz większe problemy Bergera i zaczął się oddalać, starając się utrzymać przewagę nad Prostem. Gerhard przez chwilę blokował resztę stawki, jednak szybko zjechał do boksu, razem z Nanninim.
Sytuacja Senny, mimo prowadzenia, nie wyglądała wcale dobrze. Mansell doganiał go, Patrese i Capelli nie byli daleko, a Prost po zmianie opon wykręcał najszybsze okrążenia. Gdy Brazylijczyk zjechał na pit stop, jego zmiana była bardzo wolna, podobnie jak wcześniej Bergera. Oba McLareny znalazły się za Nelsonem Piquetem. Gdy Mansell zjechał, wyjechał przed Piquetem, ale za Prostem i Nanninim. Faworytem wyścigu stał się tym samym Francuz.
Prost miał teraz przed sobą tylko Patrese i dwa Marche Capelliego i Gugelmina, czyli zawodników, którzy nie zjeżdżali jeszcze na pit stop. Opony Patrese też szybko się zużywały i Cappeli naciskający go od wielu okrążeń wyprzedził go, niespodziewanie obejmując prowadzenie. Zaraz potem zaczął się szybko oddalać, pokazując, że jego opony są w znacznie lepszym stanie niż u konkurentów.
Patrese skapitulował i zjechał w końcu do boksu, jednak Gugelmin pozostał na torze i Marche były teraz na dwóch pierwszych miejscach. Sensacyjny scenariusz, biorąc pod uwagę, że obaj nie zakwalifikowali się do poprzedniego wyścigu.
Nadal nie wierzono, że Marche mogą jechać do końca. James Hunt komentując dla BBC sugerował, że ich taktyka ma na celu zwrócenie uwagi sponsorów. Wszyscy spodziewali się, że kierowcy Leyton House będą musieli prędzej czy później skapitulować. Z okrążenia na okrążenie jednak było coraz bardziej jasne, że ich taktyka to nie blef. Również Alain Prost zdał sobie sprawę, że zwycięstwo będzie musiał wywalczyć na torze.
Gugelmin szybko został dogoniony przez Francuza. Bronił się dzielnie, ale został w końcu wyprzedzony na 54 okrążeniu. Potem utrzymywał trzecie miejsce, ale niestety szansa na drugie podium w karierze przepadła po awarii silnika.
Teraz Prost miał przed sobą tylko Capelliego. W 6 okrążeń nadrobił 10 sekund straty, ale ta różnica tempa nie dała mu wiele. Kiedy znalazł się tuż za Włochem, przekonał się, że zaawansowana aerodynamika Neweya pomaga Capelliemu utrzymać się z przodu na prostych. Ivan musiał jednak dbać o opony i utrzymać Prosta za sobą przez całe 20 okrążeń.
Capelli bronił się z ogromna determinacją, ale Prost czekał na okazję i w końcu się doczekał. Trzy okrążenia przed końcem silnik Włocha zaczął przerywać, co Profesor momentalnie wykorzystał. Wydostał się na pierwsze miejsce w prawym zakręcie za Signes, ku radości francuskich kibiców. Tylko trzech okrążeń zabrakło do jednej z większych niespodzianek w historii F1.
W międzyczasie Senna zdołał wyprzedzić Piqueta oraz Mansella i awansował na trzecie miejsce, gdy wycofali się Nannini i Gugelmin. Mimo problemów Capelliemu udało się finiszować przed Brazylijczykiem. Drugie miejsce pozostawiało niedosyt, ale było też ogromnym sukcesem teamu, dając nadzieję na lepsze czasy. Te jednak nigdy nie nastąpiły. Pozbawiony Neweya team nie był w stanie robić dalszych postępów i dwa lata później wycofał się z F1.
Zwycięstwo Prosta było jego trzecim z rzędu i piątym w ogóle tryumfem w ojczyźnie. Było to też setne zwycięstwo Ferrari w F1. Strata do Senny wynosiła już tylko 3 punkty. Wydawało się, że kombinacja Prost i Ferrari jest na drodze do mistrzostwa.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!