Rwanda snuje coraz poważniejsze plany związane z organizacją wyścigu Formuły 1. Stefano Domenicali zapowiada spotkanie z przedstawicielami tego kraju, które ma zostać zorganizowane pod koniec września.
Chociaż w kilku ostatnich dekadach Formule 1 nie było po drodze, aby zorganizować Grand Prix w Afryce, to jednak kontynent ten może pochwalić się barwną przeszłością, jeżeli chodzi o organizację wyścigów. W latach 1967-1985 oraz między rokiem 1992 a 1993 na torze Kyalami w Republice Południowej Afryki dochodziło do historycznych scen, które zapisały się w historii królowej motorsportu: to tutaj Jack Brabham wygrał swój ostatni wyścig, Jim Clark pobił rekord Juana Manuela Fangio pod względem ilości wygranych Grand Prix i to na tym obiekcie doszło do słynnego protestu kierowców w 1982 roku.
W trakcie ubiegłorocznego sezonu, po ogłoszeniu przez Stefano Domenicallego planów stworzenia rotacyjnych Grand Prix ze względu na spore zainteresowanie nowych torów, głośno zrobiło się o tym, iż Kyalami ma powrócić do kalendarza. Tak się jednak nie stało i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić, a główną przyczyną takiego stanu rzeczy miały być sympatie rządu RPA z władzami Federacji Rosyjskiej.
Jednak to, że jednemu promotorowi nie wyszło, to wcale nie znaczy, że cały kontynent ma ponieść klęskę i najlepszym tego przykładem są ambicje Rwandyjczyków, z którymi w przyszłym miesiącu, jak donosi portal Motorsport.com, mają spotkać się władze F1, aby porozmawiać o tym obiecującym, z punktu widzenia Domenicallego, projekcie.
„Oni nie żartują. Przedstawili dobry plan i faktycznie mamy z nimi spotkanie pod koniec września. To (hipotetyczne Grand Prix) będzie na stałym torze”
– powiedział Włoch.
Ambicje tego małego, wschodnioafrykańskiego kraju to nie tylko puste słowa: przedstawiciele Rwanda Development Board spotkali się z przedstawicielami FIA na tegorocznym Grand Prix Monako, a Kigali, stolica Rwandy, będzie w tym roku gospodarzem dorocznego walnego zgromadzenia i rozdania nagród FIA.
„Chcemy pojechać do Afryki, ale musimy mieć odpowiednią inwestycję i plan strategiczny. Należy to zrobić w dogodnym momencie, po upewnieniu się, że w tym kraju, regionie, na tym kontynencie są odpowiednie warunki do powitania (Formuły 1), ponieważ oczywiście (ludzie tam) mają inne priorytety. Musimy być zawsze niezwykle ostrożni w dokonywaniu właściwych wyborów”
.
„Do 2020 roku byliśmy w sytuacji, w której liczba miejsc, które chciały gościć F1, nie była tak duża, dlatego też nie byliśmy w stanie wywierać konstruktywnej presji na rozwój tego, co możemy zaoferować naszym klientom i fanom”
– dodał 59-latek. „Teraz jesteśmy w innej sytuacji. Mamy do wyboru wiele lokalizacji na całym świecie, co pozwala nam być pewnym, że współpracując z nimi wszystkimi, rozwijamy nasze doświadczenie”
.
„Biorąc pod uwagę 24 wyścigi (w sezonie), widzę, że jest to stabilna liczba i naprawdę możemy dostroić te (wydarzenia), które omawiamy, aby przekonać się, jaka będzie ich przyszłość. Nie przewiduję dużych zmian (w kalendarzu) w krótkim okresie, ale w ciągu najbliższych miesięcy musimy omówić, co będzie w latach 2026, 2027 i 2028. Mamy różne opcje i jesteśmy w dobrym miejscu”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.