Dyrektor zarządzający toru Nürburgring Ingo Boder, zarzucił Formule 1, że ta stawia na rozszerzanie kalendarza Grand Prix o miejsca, które przynoszą większą korzyść finansową, kosztem rywalizacji na tradycyjnych torach.
Ostatni raz Formuła 1 gościła na niemieckim torze w sezonie 2020, gdzie w wyniku zmienionego kalendarza zorganizowano Grand Prix Eifelu na południowej pętli Nürburgring. Od tego czasu szef Formuły 1 Stefano Domenicali dał do zrozumienia, że w najbliższym czasie nie widzi możliwości dołączenia do kalendarza torów Hockenheimring i Nürburgring ze względu na brak zaangażowania zarządców obiektów w powrót F1.
W wywiadzie dla Sky Sport Germany Boder zarzucił Formule 1, że ta stawia na bogatsze lokalizacje rozgrywania wyścigów, windując opłaty za rozegranie Grand Prix do niebotycznych kwot, których nie są w stanie zgromadzić mniej zamożne tory: „Mówimy o bardzo wysokich opłatach wpisowych i dochodach, które możemy wygenerować. Niestety, zawsze istnieje luka, która jest zbyt duża, a my jako firma średniej wielkości po prostu nie możemy wypełnić”
.
„Bez prywatnych inwestorów i opłat wpisowych dla Formuły 1 nie możemy nawet zacząć myśleć o ryzykowaniu naszego rocznego wyniku [finansowego] tylko dlatego, aby mieć tutaj raz Formułę 1. Nie postrzegamy siebie na równi z tymi państwami [Katarem czy Arabią Saudyjską]. Nie mamy dużego inwestora w tle, który chciałby lub mógłby wydać tyle pieniędzy tylko na wyścig Formuły 1. Myślę, że to największa przeszkoda dla wyścigu Formuły 1 w Niemczech”
.
Boder jedyną nadzieję na powrót F1 do Niemiec upatruje w tym, że Formuła 1 pójdzie na kompromis w rozgrywaniu wyścigów na tradycyjnych torach: „Musimy zobaczyć, czy Formuła 1 może inaczej wycenić tradycyjne tory wyścigowe, tak czy nie? Bardzo cieszy nas fakt, że Domenicali przynajmniej zasygnalizował chęć rozmów. Domenicali powiedział to na początku roku, że chce wywołać otwartą dyskusję”
.
Źródło: dailymail.co.uk
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.