Lewis Hamilton uważa, że nowy regulamin techniczny, który został wdrożony do Formuły 1 na początku 2022 roku, nie dał sportowi tego, co włodarze obiecywali.
Zmiana budowy bolidów została wprowadzona z rocznym opóźnieniem z powodu pandemii. Celem nowych przepisów było przede wszystkim sprawienie, aby walka koło w koło czy jazda w cieniu aerodynamicznym była lepsza. Dodatkowo limit budżetowy uderzający w zespoły z czołówki miał doprowadzić do zmniejszenia różnic w stawce.
Skutkiem ubocznym przepisów, które skupiły się na potencjale aerodynamicznym oraz dociskiem generowanym przez podłogę, było dobijanie bolidów do asfaltu. Cierpieli na tym przede wszystkim kierowcy, co wymusiło na FIA zmianę i zwiększenie krawędzi podłogi o 15 mm. Niektórzy byli zdania, że to praktycznie wyeliminowało obiecane korzyści, a podążanie w strudze aerodynamicznej za kimś jest nadal trudne, tak jak przy poprzedniej generacji samochodów.
Hamilton uważa z kolei, że nowe przepisy niczego nie zmieniły i nie przyniosły tego, czego oczekiwano.
„Nadal jest tak samo, jak w przeszłości”
– powiedział Hamilton zapytany, jak wygląda kwestia podążania za innym samochodem. „W ubiegłym roku mieliśmy spore problemy z dobijaniem, podczas gdy w tym sezonie nie ma tego zjawiska, więc jest też mniej problemów z jazdą za bolidami. Jest może trochę lepiej niż w poprzedniej generacji samochodów, ale [przepisy] nie dostarczyły wszystkiego, co zapowiadano, więc mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się kilka ulepszeń”
.
W pierwszym sezonie przepisów tylko Lando Norris z McLarena był w stanie wywalczyć podium poza Red Bullem, Mercedesem i Ferrari. W tym roku jednak regularnie w czołowej trójce pojawia się już Aston Martin wraz z Fernando Alonso. Czy ktoś inny ze środka stawki będzie w stanie również powalczyć o wyższe pozycje i większą liczbę punktów?
Źródło: motorsportweek.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.