Plany o RB21? Red Bull musi wpierw uporać się z obecnym bolidem

Dominacja Red Bull Racing, która jeszcze kilka miesięcy temu wydawała się nietykalna, została wystawiona na ciężką próbę w ostatnich sześciu wyścigach. Max Verstappen i jego zespół obecnie nie są w stanie odnieść zwycięstwa, co na początku sezonu wydawało się wręcz nieprawdopodobne. Christian Horner i jego ekipa przeżywają najtrudniejszy okres od wprowadzenia nowych przepisów w 2022 roku, a zwieńczeniem tego była jedna z najgorszych rund w ostatnich latach, rozegrana na Monzy. 

Tegoroczny bolid Red Bulla, czyli RB20, już od momentu prezentacji przed startem sezonu zachwycał wszystkich swoimi radykalnymi modyfikacjami aerodynamicznymi, których pozazdrościć mógł mu RB19. 

Jednak maszyna, która miała zapewnić Czerwonym Bykom kolejny rok dobrobytu i opływania w tytułach, straciła swój impet. Chociaż Max Verstappen i Sergio Perez odnieśli trzy podwójne zwycięstwa w pierwszych czterech wyścigach, dominacja zaczęła stopniowo słabnąć, a ostatnie zwycięstwo Red Bulla miało miejsce podczas Grand Prix Hiszpanii, czyli sześć wyścigów temu.

Pomimo talentu Verstappena, Holendrowi brakuje samochodu, w którym mógłby zdobywać zwycięstwa. W okresie swojej dominacji wielu kibiców było przekonanych, że Verstappen byłby w stanie wygrywać nawet w samochodzie z dołu stawki. 

Jak jednak wiadomo i co właśnie teraz można zaobserwować, talent i umiejętności to owszem, ważny czynnik, ale nie da się ich przekuć w sukces bez odpowiedniego narzędzia, którym w tym przypadku jest samochód.

Max Verstappen nie jest przyzwyczajony do zajmowania miejsca innego, niż na samym czubku podium. Obecna rzeczywistość jest więc trudną do przełknięcia pigułką. /Fot. Red Bull Content Pool

Kryzys techniczny Red Bulla jest wyraźny, szczególnie w zestawieniu z ciągłym postępem McLarena. Od rundy w Miami, zespół Andrei Stelli poczynił ogromne postępy, stając się jedyną ekipą zdolną przewyższać Red Bulla we wszystkich fazach weekendu wyścigowego. 

Mimo dobrego startu sezonu, RB20 nigdy nie był „perfekcyjnym samochodem”. Już w pierwszej części sezonu ujawniły się problemy ze stabilnością, szczególnie na tarkach. Sytuacja pogorszyła się wraz z rozwojem podwozia wprowadzonym w Japonii i na Imoli. Red Bull przyznał się do trudności z korelacją danych pochodzących z tunelu aerodynamicznego z tymi uzyskanymi na torze. 

Christian Horner stwierdził: Nie jest niczym niezwykłym, że odczyt różni się od narzędzi symulacyjnych i tego, co mówi tor, gdy coś nie działa”. 

Kluczowym aspektem technicznym jest podwozie pojazdu, które było przedmiotem licznych eksperymentów, w tym prób łączenia starych i nowych części. 

Helmut Marko, doradca Red Bulla wyjaśnił, że „nie jest tak łatwo wrócić do RB20 z Szanghaju, ponieważ pewne elementy nie mogą być ze sobą łączone”. 

Problemy z równowagą wynikają głównie z niestabilnej tylnej części, co powoduje silną podsterowność, utrudniając znalezienie odpowiedniego ustawienia. Dodatkowo, w samochodzie znajduje się obecnie tyle nowości i bolid jest po tylu modyfikacjach, że można by przyrównać go do tworu, który wyszedł z laboratorium Wiktora Frankensteina. Sam Verstappen przyznał, że bolid stał się straszydłem. 

Holender uważa, że samochód przeszedł „od dominującego do nie będącego w stanie się prowadzić w przeciągu sześciu-ośmiu miesięcy”. Mistrz świata wskazał na poważny problem z równowagą, który dotyczy nie tylko pojedynczych okrążeń, ale całych wyścigów. 

Pierre Waché, dyrektor techniczny Red Bulla, podjął drastyczną decyzję: skupić się na rozwoju RB20, częściowo kosztem pracy nad samochodem na sezon 2025. Celem jest Austin, gdzie Red Bull ma nadzieję wprowadzić nowy pakiet poprawek, głównie dotyczących podwozia. 

„Musimy cofnąć się i znaleźć moment, w którym popełniliśmy błąd techniczny”, stwierdził Marko.

Christian Horner sam przyznał, że sezon 2023 będzie nie do powtórzenia. Na zdjęciu RB19 i trofea, które zapewnił swoim kierowcom. /Fot. Red Bull Content Pool

Red Bull jednak nie składa broni, a walka o tytuł konstruktorów wciąż jest otwarta. McLaren zmniejszył stratę do zaledwie 8 punktów, a Ferrari nie jest daleko w tyle, tracąc 39 punktów. W klasyfikacji kierowców Verstappen ma przewagę 62 punktów nad Lando Norrisem, ale zespół musi szybko zareagować, aby uniknąć przekształcenia sezonu w spektakularną porażkę. 

Mimo, iż Red Bull przeżywa jeden z najtrudniejszych okresów ostatnich lat, skreślanie tego zespołu byłoby błędem. Ekipa intensywnie pracuje nad rozwiązaniem problemów i powrotem do konkurencyjnej formy przed końcem sezonu, mimo, iż czeka ich sporo pracy a tory, na których w najbliższym czasie będzie gościć F1, nie należą do najprzyjemniejszych. Czerwone Byki nie powiedziały jednak jeszcze ostatniego słowa.

Źródło: formu1a.uno

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze