Tomasz Biernat wraz z Mateuszem Tabaką reprezentujący zespół BieRni Motorsport zakończyli pierwszą rundę Wyścigowych Mistrzostw Polski Endurance na doskonałym 2. miejscu w klasie D-1400 oraz 11. w klasyfikacji generalnej po 2 godzinach rywalizacji w ulewnym deszczu na Torze Poznań.
Kia Picanto z numerem 69 przygotowana przez WAAB Garage spisała się doskonale w rękach Tomka i Mateusza już podczas piątkowych kwalifikacji. Leszczyński duet wywalczył 3. pozycję startową w klasie do wyścigu oraz 31 w łączonej klasyfikacji 35 aut. Warto zaznaczyć, że reprezentanci Automobilklubu Leszczyńskiego dysponowali najsłabszym w stawce samochodem, który posiadał 100 koni mechanicznych. Starty leszczyńskiego duetu w Mistrzostwach Polski Endurance wspierają: T&T ProEnergy, Tabaka Dynamic, Miasto Leszno, Tabaka Electric, Automoc Polska oraz West Street Auto Garage.
Tomek Biernat: „Po zdobyciu Tytułu Mistrza Polski w roku 2017 miałem długą przerwę od ścigania, w tym sezonie dzięki wsparciu sponsorów udało się wrócić na paddock WSMP jako zawodnik. Wyścig był bardzo trudny, potężna ulewa, która przeszła nad torem tuż przed startem spowodowała, że niedobór koni mechanicznych w silniku mogliśmy nadrobić płynną i równą jazdą. Po około 30 minutach wyścigu przestało padać i musiałem skupić się nie tylko na walce z rywalami, ale ze względu na przesychający tor również na zadbaniu o prawidłową temperaturę opon. Zmiana kierowców w połowie dwugodzinnego wyścigu oraz tankowanie przebiegły bezproblemowo i Mateusz miał za zadanie doprowadzić auto do mety. Tempo jakie prezentował sprawiło, że wyprzedził dużo mocniejszą Kię Picanto z nazwiskiem Litwinowicz (startował ojciec z synem) i zaczął zbliżać się do lidera wyścigu w klasie D-1400. Ostatecznie na mecie zajęliśmy 2. miejsce w klasie oraz 11. w klasyfikacji generalnej w stawce 35 samochodów zostawiając w pokonanym boju chociażby samochody Mini R53. Po cichutku liczyliśmy na P3, wywalczyliśmy P2 z niewielką stratą do lidera w klasie, więc śmiało mogę powiedzieć, że wykonaliśmy plan na rundę w 150%. Kolejna runda już za niespełna 3 tygodnie, więc serdecznie wszystkich zapraszamy!”
Mateusz Tabaka: „Po ostatnich przygodach z grawitacją na czwartkowe treningi wchodziłem do auta z zablokowaną głową. Na pierwszym przejeździe kompletnie nie mogłem się rozluźnić. Z każdym kolejnym przejazdem starałem się przyspieszać i odbudowywać pewność siebie. Koniec końców tempo nie było rewelacyjne, a wręcz tragiczne, ale nie o to chodziło w tym treningu. Po całym dniu jazdy miałem bardzo dużo do przemyślenia i analizy. Piątkowe kwalifikacje to była zupełnie inna jazda. Moim zadaniem było wsiąść do auta przejechać 4 kółka, żeby oddać auto Tomkowi. Dostaliśmy na kwalifikacje w pełni wyścigowe opony typu slick. I od razu Poczułem pełną stabilność auta czego brakowało mi poprzedniego dnia. Poczułem przyczepność, której nie miałem. Auto prowadziło się świetnie. Tomek wykonał w kwalifikacjach świetną robotę, która dała nam p3 w klasie. I tutaj zaczynała pojawiać się nadzieja, że w sobotnim wyścigu jest cień szansy na utrzymanie pozycji. Tak było mniej więcej do godziny 13 w sobotę. Nad torem zaczęło zbierać się coraz więcej ciemnych chmur, a prognoza pogody była bezlitosna. Miało padać i to konkretnie, do tego przez cały wyścig. Jak do tej pory jechałem po torze tylko 3 razy i zawsze tor był suchy. Kompletny brak doświadczenia w jeździe na deszczu budził we mnie duży niepokój. W trakcie procedury startowej zaczęło tak lać, że została ona przerwana. Drugie podejście do procedury pół godziny po planowanym starcie wyścigu. Deszcz trochę zelżał natomiast nadal padało. W międzyczasie Tomek mnie trochę uspokoił, że deszczowa opona, na której startowaliśmy trzyma bardzo dobrze więc możemy jechać bezpiecznie. Wyścig rozpoczął się za samochodem bezpieczeństwa (SC) z powodu ogromnej ilości wody na torze. Tomek zrobił niesamowitą zmianę, co prawda stracił dużo czasu za SC, ale gdy miał wolny tor trzymał tempo zbliżone do Szablewskiego i Litwinowicza. Zjeżdżając na zmianę i tankowanie nadal utrzymywaliśmy p3. Przy kłopotach ekipy Strozika nadzieja na p3 nadal pozostawała mimo mojego braku doświadczenia jazdy w deszczu. Plan był prosty – dowieźć auto całe do końca wyścigu. Przy odrobinie szczęścia, tylko tyle i aż tyle pozwoliłoby nam na zajęcie najniższego stopnia podium. Widząc, że deszcz przestał padać poczułem się bezpieczniej. Przed wyścigiem dostałem kilka wskazówek, gdzie na mokrym torze może być bardziej ślisko niż w innych częściach. I tak też było, przekonałem się o tym po kilku okrążeniach, gdzie zatańczyłem autem na sekcji kartingowej. Na szczęście udało mi się wyprowadzić auto z poślizgu. To był najbardziej przełomowy moment tego wyścigu dla mnie. W momencie, gdy wyprowadziłem auto z poślizgu zrozumiałem na ile mogę zaufać oponie i Picanto. Od tego momentu już tylko przyśpieszałem. Poczułem się na tyle dobrze, że moje tempo było zaskakująco dobre i nieświadomie zacząłem niwelować straty do Dawida Charta i Piotra Litwinowicza. To, że mam lepsze tempo od Piotra było dla mnie wiadome w trakcie jazdy, bo widziałem jak się do niego zbliżam i go wyprzedam. Natomiast fakt lepszego tempa od Dawida był dla mnie zaskoczeniem i dowidziałem się o tym po zakończeniu wyścigu. Po cichu liczyliśmy na p3 przy odrobinie szczęścia. Zakończyliśmy wyścig na p2 co było kompletnym zaskoczeniem nie tylko dla nas, ale również dla rywali. Jak na pierwszy start w Mistrzostwach Polski pojechałem dobrze, a co ważniejsze odbudowałem pewność siebie. Za 3 tygodnie kolejna runda i tutaj nie ukrywam, że mimo moich obaw o mokry tor, które miałem przed wyścigiem, teraz liczę na kolejny deszczowy wyścig”
.
Druga runda Mistrzostw Polski odbędzie się w dniach 1-4 lipca na Torze w Poznaniu. Serdecznie wszystkich zapraszamy!
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.